wtorek, 12 listopada 2013

USA w XIX wieku - czyli od zera do bohatera. #6 - KONIEC

Wiek XIX jest nazywany wiekiem wynalazków, wiele z nich odkryto właśnie w Ameryce, później te nowinki technologiczne były wdrażane i wykorzystywane  w przemyśle, na wojnie i życiu codziennym. Listę twórców otwiera Thomas Alva Edison, który na swoim koncie ma cały szereg różnych patentów i wynalazków, do niego należy projektor filmowy, lodówka, dyktafon, prądnica prądu stałego, płyta gramofonowa kończąc na żarówce. Miała ona ogromny wpływ na przedłużenie dnia pracy rozpoczynając erę oświetlenia. Zwiększono możliwości komunikacyjne dzięki rewolucji telefonicznej zapoczątkowanej przez Alexandra Graham Bell’a, który wywodził się z rodziny szkockiej, a przebywał i pracował w Kanadzie i USA. W 1903 roku odbył się pierwszy lot braci Wright, trwał zaledwie 12 sekund, natomiast był to początek rozwoju światowego lotnictwa. Od drugiej połowy XIX  wieku zaczęto korzystać też z ruchomych schodów w nowopowstających domach handlowych. W latach 60-tych wybudowano pierwszą kolej transkontynentalną łączącą sieć kolejową we wschodnich Stanach Zjednoczonych  z Kalifornią i wybrzeżem Oceanu Spokojnego. Kolejnym sukcesem USA w XIX wieku było zmonopolizowanie budowy Kanału Panamskiego. W 1903 roku Stany wydzierżawiły teren budowy kanału od Panamy i do roku 1914 zakończyli budowę. Przez ponad 75 lat Strefa Kanału Panamskiego znajdowała się pod jurysdykcją amerykańską aż do roku 1977, kiedy Panama odzyskała prawa do tej inwestycji.

Thomas Alva Edison


Stany Zjednoczone są wyjątkowym krajem, do którego przybywali ludzie z całego Świata posługujący się różnymi językami, wyznający różne religie i zachowujący swoje odrębne zwyczaje kulturowe. Mimo tego udało im się stworzyć jedną wspólnotę, która udowodniła, że w świecie wielkich imperiów kolonialnych można wyrosnąć i stworzyć samodzielne państwo, które potrafiło oprzeć się okupantom. USA było bez wątpienia państwem nowoczesnym i tolerancyjnym oraz wolnościowym. Właśnie takie elementy umożliwiały funkcjonowanie tak wielu kultur w jednym państwie, a w sprawach naprawdę ważnych potrafili się oni jednoczyć. USA weszło na szczyt gospodarczy, militarny i terytorialny, to oni po upływie wieku XIX byli jednym z głównych prekursorów politycznych na Świecie.

KONIEC.


USA w XIX wieku - czyli od zera do bohatera. #5

Wszechobecna niezgoda doprowadziła do najgorszego z możliwych scenariuszy, wybuchła wojna domowa. Przeciwnicy niewolnictwa skonsolidowali się po skazaniu  na śmierć i straceniu w 1859 abolicjonisty Johna Browna, który próbował wywołać powstanie murzyńskie. Wybory prezydenckie w 1860 roku wygrał Abraham Lincoln – przedstawiciel Republikanów. Stany południowe nie mogły tego zaakceptować, a więc dokonały secesji.      W grudniu tego roku jako pierwsza wycofała się Karolina Południowa, a za nią 10 kolejnych stanów. W lutym 1861 roku powstały Skonfederowane Stany Ameryki, nazywane Konfederacją, z własną konstytucją i prezydentem. Urząd ten objął Jefferson Davis, a stolicą nowego państwa zostało Richmond w Wirginii. Od tego momentu stany północne zaczęto nazywać Unią. Południe posiadało liczniejszą i lepiej wyszkoloną armię, Północ była jednak bogatsza i zamieszkała przez większą liczbę ludzi, co było bardzo korzystne podczas poborów do armii. Ponadto na terenach Północy skupiał się prawie cały przemysł Stanów Zjednoczonych. Powstały 2 fronty: wschodni i zachodni. Początkowo przewagę mieli konfederaci, jednak z czasem Unia rosła w siłę, dzięki zwiększonemu poborowi do armii, produkcją lepszego wyposażenia w fabrykach, punktem przełomowym stał się dzień ogłoszenia dekretu o zniesieniu niewolnictwa w 1863 roku, kiedy to niewolnicy zaczęli masowo wstępować do wojska Unii. Różnica w uzbrojeniu żołnierzy wpłynęła na ostateczne zwycięstwo Unii: żołnierze Północy uzbrojeni byli w nowe karabiny o gwintowanych lufach, kawaleria zaś używała karabinów powtarzalnych, problemem były jedynie braki w wyszkoleniu. W przeciwieństwie do nich Konfederaci byli dobrze wyszkolonymi żołnierzami, natomiast brakowało im jednolitego umundurowania i broni, często zdarzało się, że używali oni broni z okradzionych magazynów wojsk Północy. Należy też powiedzieć o zamachu na ponownie wybranego prezydenta Lincolna, który został zastrzelony w teatrze 14 kwietnia 1865 roku, kiedy to zwycięstwo Unii było już pewne. Wojna zakończyła się kapitulacją Konfederacji w czerwcu 1865 roku, nic już wtedy nie stało na przeszkodzie, aby niewolnictwo zniknęło z całego kraju – do konstytucji zostały wprowadzone poprawki: 13, która mówiła o likwidacji niewoli i przymusowych prac na obszarze całego państwa oraz 14, która nadawała niewolnikom prawa polityczne  i wolności obywatelskie. Pierwsza wydana w roku zakończenia wojny 1865, a druga 3 lata później w 1868.

Obraz wojny secesyjnej


Aby zapobiec kolejnym konfliktom wewnętrznym w 1865 roku wprowadzono konstytucyjny zakaz opuszczania Unii przez poszczególne stany oraz wzmocniono władzę centralną. Była to jedna z najkrwawszych wojen domowych, aby naprawić jej skutki potrzebowano 12 lat. Wojna była motorem napędowym dla przemysłu z Północy, ludzie znajdowali zatrudnienie w fabrykach, wszelkie przedsiębiorstwa posiadały ogromne kontrakty dla armii, dynamicznie rozwinęła się kolej, którą żołnierze byli przywożeni na front. Zaraz po wojnie rozpoczął się czas, kiedy USA przeżyło swój najszybszy rozwój gospodarczy. Udział amerykańskiej gospodarki w produkcji światowej wzrósł z poziomu 7% w 1840 do 23,3% w 1870. Wtedy szczyt swojego rozwoju osiągały takie przedsiębiorstwa  jak zakłady  Johna Rockefellera z przemysłem naftowym, zakłady samochodowe  Henry'ego Forda, czy  Johna Morgana z przemysłem stalowym i bankowością. Bogate Stany Zjednoczone odkupiły od Rosji Alaskę w 1876 roku na, której  jak okazało się później rozciągały się liczne cenne złoża ropy i gazu.

CDN.



USA w XIX wieku - czyli od zera do bohatera. #4


USA w  XIX wieku są najlepszym przykładem tego, co mogą dać liberalne zasady rządzące gospodarką i wolny rynek. Dla osadników nie było problemem założenie firmy, przedsiębiorstwa, czy sklepu. Właściciele musieli patrzeć na potrzeby potencjalnych klientów, i to konsumenci wyznaczali jakie produkty będą produkowane, bo to od nich zależał popyt. Państwo nie ingerowało w interesy swoich obywateli, początkowo utrzymywało się tylko z ceł oraz monopolu ze sprzedaży ziem jakie posiadało. W późniejszym czasie wprowadzono podatek od alkoholu i niewolników, co spotkało się z niezadowoleniem społeczeństwa. Na wolnym rynku cenione były przedsiębiorczość i pracowitość, gdyż nie można było liczyć na pomoc ze strony państwa w postaci dotacji, czy innych dopłat. Były to, więc doskonałe warunki do rozwoju i powstawania banków – ludzie  brali pożyczki na rozwijanie swojej działalności gospodarczej, czego skutkiem był rozrost banków. Nowojorska giełda formalnie została zawiązana w 1817 roku, ale już w 1792 r. handlowano na Wall Street papierami wartościowymi.
Chata wuja Toma - powieść



W Stanach Zjednoczonych można dostrzec pewną zależność, jest nią podział  na przemysłową Północ i rolnicze Południe. Rzeczywiście stany północne były bardziej zaludnione i bogatsze w surowce wydobywcze, co znacznie ułatwiło rozwój tej gałęzi gospodarki. Dominował tam przemysł wydobywczy, włókienniczy i metalurgiczny. Miasta rozrastały się, powstawała gęsta sieć linii kolejowych. Na Północy mamy do czynienia  z wolnymi pracownikami, rosnącymi dochodami, rosnącą świadomością społeczną i niechęcią do niewolnictwa. Na  Południu zaś liczni niewolnicy i plantatorzy mający potężne wpływy   i dochody z ówczesnego stanu rzeczy. Północ to uogólniając: liberalizm i kapitalizm, Południe zaś konserwatyzm. Rodząca się klasa robotnicza na Północy oraz burżuazja przemysłowa była niechętna plantatorom. Kwestia niewolnictwa na dobre podzieliła ludzi  z tych dwóch sfer. Wyraźny podział objawił się już w 1820 roku podczas tzw. Kompromisu Missouri – wyznaczonej linii, na Północ od której niewolnictwo miało być niedozwolone  (za wyjątkiem Missouri właśnie). Całe południe opierało się na niewolnikach, bo to właśnie oni zmuszeni byli ciężko pracować na plantacjach, bez nich interes flagowego produktu tych stanów – bawełny po prostu by upadł. Idee abolicjonistyczne, tak popularne w Europie już   od dziesięcioleci, trafiały na Południu na opór natury czysto ekonomicznej, choć na Północy zyskiwały na znaczeniu – szczególnie po wydaniu „Chaty wuja Toma” – atakującej niewolnictwo jako instytucję, mającą niszczący wpływ na stosunki społeczne. Kolejnym problemem natury ekonomicznej była sprawa ceł - interesem Północy było wprowadzenie ceł chroniących przemysł, mimo wszystko znacznie słabszy od europejskiego, co nie szło w parze z interesami Południa, gdzie polegano na eksporcie bawełny, Południowcy nie byli chętni do płacenia ceny za interesy Północy. Ludzie dochodzili do wniosków, że wspólna państwowość tak skrajnie podzielonych i antagonistycznych regionów pozbawiona jest sensu. Podział wkradł się oczywiście także do polityki – powstały dwa rywalizujące ze sobą stronnictwa: Republikanie i Demokraci. Ci pierwsi dominowali na Północy,  byli zwolennikami silnej władzy centralnej oraz zniesienia niewolnictwa, wywodzili się  z rodzin przemysłowo – handlowych. Drudzy zaś reprezentowali interesy bogatych plantatorów z Południa, uważali, że każdy stan ma prawo sam decydować o sobie, w tym o kwestii niewolnictwa. 



CDN.

USA w XIX wieku - czyli od zera do bohatera. #3

Kolejne tereny zdobywane przez USA były niezbędne, gdyż otrzymywały one stały napływ imigrantów z Europy. Osadnicy zaczynali osiedlać się w Teksasie należącym do niedawno powstałego w 1821 roku Meksyku, w latach 1820-1830 osiedliło się tam ok. 12 tysięcy Amerykanów. Rząd Meksyku nie chciał dać im pełni praw politycznych, do tego w 1829 roku wprowadził zakaz niewolnictwa i zakaz dalszej migracji ze Stanów Zjednoczonych do Meksyku, co sprawiło pewne zgrzyty między nimi a Teksańczykami. Meksyk był młodym państwem, niepoukładanym, widoczne były podziały społeczeństwa, konflikty wewnętrzne, panowała tam anarchia, ułatwiło to znacznie ogłoszenie proklamacji Republiki Teksasu  w 1836 roku. Początkowo Meksykanie chcieli stłumić rebelię, lecz nie udało im się to mimo posiadanej przewagi liczebnej, doszło m.in. do legendarnej bitwy o Alamo, czy bitwy nad rzeką San Jacinto, gdzie zwycięstwo odnieśli Teksańczycy. USA wysłało do Meksyku negocjatorów, którzy mieli odkupić Nowy Meksyk i Kalifornię za 30 milionów dolarów, propozycja została jednak odrzucona. Następnym krokiem było podpisanie przez prezydenta Johna Tylera rezolucji o aneksji Teksasu przez Stany Zjednoczone, Teksas  stał się 28 stanem. W tym momencie zaostrzył się konflikt Stanów z Meksykiem, była to bezpośrednia przyczyna wojny między nimi w latach 1846 – 1848. Pierwsza faza wojny odbyła się na terenach Teksasu, gdzie w celu odzyskania swych dawnych ziem przybył meksykański generał Santa Anna. Amerykanie nie pozostali dłużni  i wysłali w te rejony generała Zachary'ego Taylora. Temu drugiemu dzięki zorganizowanej armii udało się wypędzić wojska nieprzyjaciela aż za rzekę Rio Grande, która stała się granicą między USA, a Meksykiem. Dalsze etapy wojny to już tylko szereg zwycięstw żołnierzy Zachary’ego, które podbiły ziemie od Kalifornii do Nowego Meksyku, tereny te stały się kolejną zdobyczą USA. Od tej chwili imperium Stanów Zjednoczonych rozciągało się od Pacyfiku do Atlantyku, co dawało dużą stabilizację na kontynencie.


Cenotaf obrońców Alamo-fragment


Aby dobrze zrozumieć ten okres w dziejach Stanów Zjednoczonych należałoby również wspomnieć o pewnym ważnym elemencie, a mianowicie rdzennych mieszkańcach tego kontynentu – Indianach. Na początku XIX wieku ich liczba oscyluje w granicach miliona, aby pod koniec tego wieku ograniczyć się do ok. 220 tysięcy. Tubylcy byli bardzo podzieleni, należeli do różnych plemion, które nie potrafiły stworzyć skutecznego ruchu oporu dla okupanta. Kolonizacja biegła coraz bardziej ku zachodowi, a tereny łowieckie , które były Indianom potrzebne - kurczyły się, prezydenci wprowadzali kolejne programy umieszczając Indian w specjalnych rezerwatach. Nieliczne plemiona postanowiły jednak podjąć walkę, nie mieli oni jednak szans z dobrze uzbrojoną armią osadników, takie starcia zwykle kończyły się rzezią. Jedynym słynnym zwycięstwem tubylców jest legendarna bitwa pod Little Big Horn w 1876 roku,  ale nie poniosła ona za sobą żadnych następstw. 

CDN.

USA w XIX wieku - czyli od zera do bohatera. #2

Drugim prezydentem został John Adams, którego perłą była Marynarka Wojenna. Powstał specjalny departament Marynarki Wojennej oraz zbudowano kilka dużych jednostek okrętowych. Warto też wspomnieć, że on jako pierwszy z prezydentów zamieszkał w Białym Domu, oraz za jego rządów Kongres po raz pierwszy obradował w Kapitolu w Waszyngtonie.

Następnym prezydentem był Thomas Jefferson, postawił on pierwszy krok w kierunku zwiększenia terytorium państwa - zakupił od napoleońskiej Francji Luizjanę  w 1803 roku za kwotę zbliżoną do 23 milionów dolarów. Zakupione tereny niemal podwoiły teren Stanów Zjednoczonych czyniąc je jednym z największych terytorialnie państw na Ziemi. Do dokonań Jeffersona zaliczyć trzeba również zorganizowanie i wysłanie ekspedycji Lewisa i Clarka, która miała na celu zbadanie zachodnich wybrzeży. W 1808 roku wydał on zakaz sprowadzania niewolników z Afryki, co było początkiem podziału politycznego  i światopoglądowego społeczeństwa. Nałożył też embargo na handel z Anglią i Francją  w celu zapobiegania wciągnięcia USA do wojen napoleońskich.

Thomas Jefferson


Następnie stery prezydenckie objął James Madison, nie miał on łatwej sytuacji.   W kraju następował kryzys gospodarczy wywołany embargiem nałożonym za czasów jego poprzednika. Starał się kontynuować politykę Jeffersona w sprawie izolacji od konfliktów europejskich, zmuszony był jednak działać, gdy Brytyjczycy zajęli amerykański statek handlowy i uwięzili jego załogę. 1 czerwca 1812 r. Madison poprosił Kongres o wypowiedzenie wojny Wielkiej Brytanii. Anglicy wylądowali w miejscowości Benedict 
w stanie Maryland i rozpoczęli 60-kilometrowy marsz ku stolicy, udało im się dotrzeć do Waszyngtonu i spalić Biały Dom oraz budynek Kapitolu. Amerykanie nie byli przygotowani do walki, a więc obrona nie była łatwa, dopiero z czasem szala zwycięstwa przechyliła się na ich stronę i wyparli oni wroga ze swej macierzystej ziemi. Co ciekawe w walkach brał udział bezpośrednio sam prezydent – James Madison, który dowodził armią na polu bitwy. 

Nastąpił rok 1817, prezydentem został James Monroe i zaczął wdrażać politykę izolacjonizmu USA, która 20 lat po jego śmierci nazwana zostanie doktryną Monroe’a. Polegała ona na nie mieszaniu się Ameryki w sprawy Starego Kontynentu  oraz w drugą stronę – brak ingerencji mocarstw europejskich w tereny Ameryki Północnej. Przyczyną tych działań była m.in. sprawa wyzwalania się koloni hiszpańskich w Ameryce Południowej i obaw związanymi z ingerencją państw europejskich w ten konflikt. Zastosował on zagrywkę polityczną – nie uznawał oficjalnie wyzwolonych państw na południu w celu utrzymania czasowo dobrych stosunków z Hiszpanią, uznał je dopiero  po zakupie od Madrytu Florydy 
w roku 1821 pod koniec swojej prezydentury. Wcześniej w 1818 roku zakupił jeszcze od Wielkiej Brytanii Północną Dakotę. Obszar Stanów ponownie się powiększył, nikt nie miał już wątpliwości, że są one największym graczem w tym regionie.

CDN.

USA w XIX wieku - czyli od zera do bohatera. #1

"Być przygotowanym do wojny jest jednym z najbardziej efektywnych sposobów zachowania pokoju"
           G. Washington 

W okresie tzw. „długiego wieku XIX” wykształtowały się i rozwinęły Stany Zjednoczone. W czasie tym doszło do największego rozwoju gospodarczego w historii tego kraju oraz zwielokrotnienia obszaru terytorialnego. Z małego państewka za oceanem z, którym jeszcze niedawno nie liczyły się mocarstwa Starego Kontynentu wyrosła potęga na skalę światową. Zmiany, które zaistniały w tym burzliwym okresie w Ameryce Północnej ustanowiły proporcję sił, które zostały utrzymane do dnia dzisiejszego. Amerykanie dokonali cudów, potrzebowali do tego zaledwie 100 lat. Doprowadziło to do hegemoni Stanów Zjednoczonych na kontynencie. W niniejszej pracy podejmę próbę wyjaśnienia jak do tego doszło. Przedstawię nowoczesne rozwiązania i wynalazki, które odegrały kluczową rolę  w rozwoju Stanów Zjednoczonych. Moją pracę rozpocznę od opisania genezy i okoliczności tworzenia państwowości USA.

4 lipca 1776 roku powstało nowe państwo – Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. Powstało ono na skutek walki o niepodległość i oderwania się od Korony Brytyjskiej kolonistów zamieszkujących ziemie wschodniego wybrzeża Ameryki Północnej.
Wkrótce odnieśli całkowite zwycięstwo wychodząc spod jarzma Brytyjczyków i wypędzając okupanta ze swych ziem. W 1785 roku ustanowiono dolara amerykańskiego jako nową obowiązującą walutę. W odróżnieniu od brytyjskich srebrnych monet, przyjął on formę jednokolorowego papierowego banknotu. Celem wprowadzenia dolara było zapewnienie młodej Ameryce wygodnego środka płatniczego do pokrycia wysokich kosztów wojny prowadzonej  z Anglią. 17 września roku 1787 została uchwalana konstytucja USA. Była ona pierwszą na Świecie tego typu ustawą, stała się najważniejszym dokumentem w państwie ujednolicając zasady w nim obowiązujące. Organizowała rząd oraz system państwowy. Zastosowano w niej klasyczną zasadę Monteskiusza mówiącą o trójpodziale władzy. Wówczas Amerykanie posiadali 13 koloni na wschodnim wybrzeżu oraz na terenach między Appalachami a rzeką Missisipi, które przekształcone zostały w stany – podmiot składowy federacji. Poszczególne stany posiadały pewną autonomię, jednak aby zapobiec zbytniemu rozdrobnieniu regionalnemu wzmocniono władzę centralną wprowadzając m.in. prawo federalne, czy urząd prezydenta, który pełnił rolę wykonawczą wraz z powołanym przez siebie rządem. Pierwszym prezydentem został wsławiony jeszcze w wojnie
o niepodległość Jerzy Waszyngton. Władzę ustawodawczą stanowił Kongres składający się z izby reprezentantów i senatorów. Władzą sądowniczą zaś zajmował się Sąd Najwyższy
i podległe  mu sądy, konstytucja statuuowała też ławę przysięgłych. Konstytucja jako dokument była rzeczą nową, była na tyle precyzyjnie i jasno spisana, że późniejsze ustawy zasadnicze wzorowały się na niej. Była konstytucją elastyczną , więc mnożna było ją modyfikować, do tej pory wprowadzono do niej 27 poprawek, część z nich omówię w tej pracy.


Zmiany terytorialne USA w XIX wieku.


Pod koniec XVIII wieku na wschodzie Ameryki Północnej powstało młode państwo  ze świeżą konstytucją, ze zjednoczonym i zorganizowanym społeczeństwem, którego priorytetem i ideom przewodnią było zwiększanie swojej pozycji na arenie międzynarodowej. Cały czas utrzymywało się wzrastające tempo migracji do Stanów Zjednoczonych. Ameryka kusiła  możliwościami zarobkowymi, wolnością wyznania, była ostoją  dla prześladowanych z Europy. Do tego występujące liberalne prawo gospodarcze sprzyjało powstawaniu nowych firm i sklepów, które mogły stwarzać miejsca pracy dla przybyłych. Imigranci mieli, więc wielkie znaczenie dla rozwoju USA m.in. w obsadzaniu stanowisk w powstającym od zera przemyśle. Sytuacja USA nie była jednak tak dobra. Młode państwo otoczone było przez liczne zagrożenia zewnętrzne: na północy rozciągała się kolonia brytyjska - Kanada, na zachodzie występowało pasmo koloni francuskich, pojawiała się konkurencja w postaci powstającego Meksyku, i liczne nieokiełznane wciąż plemiona Indian. To tylko część problemów, z którymi będzie musiało zmierzyć się państwo amerykańskie. 

CDN.

Rozmowy kontrolowane

"Ten, kogo nie podejrzewasz, może być najgroźniejszym ze szpiegów"
           Ewa Stachniak - Katarzyna Wielka. Gra o władzę.

Cześć, tu znowu ja, dzisiaj będzie o wielkiej aferze podsłuchowej :D, czyli to co media kochają.
Ostatnimi czasy głośno było o tym, że amerykańskie służby podsłuchują...podsłuchują swoich wrogów, swoich sąsiadów w postaci np. prezydenta Meksyku, to że ogarniają wszystko tak jak trzeba, co jest oczywiście dużą przesadą, bo z wieloma rzeczami sobie nie radzą, przypominam, że amerykańskie służby wywiadowcze nie przewidziały upadku ZSRR.

 No, ale w każdym razie chłopaki słuchają, podsłuchy cały czas pracują, a tutaj teraz wielka afera - pan Snowden, który uciekł teraz do Rosji ujawnił, że USA oprócz wrogów i nieprzyjaciół podsłuchują także przyjaciół...no i teraz w Europie wielkie oburzenie...kanclerz Angela Merkel teraz komórkę miała na podsłuchu, komórkę którą załatwiała sprawy partyjne... no i jest problem.

Zdziwienie pojawiło się, gdy pan Putin, czy jego abszytyfikant pan Miedwiediew powiedział, że to jest zupełnie normalna sprawa, no przecież słucha się wszystkich w dzisiejszych czasach...no i zdziwienie wśród dziennikarzy, ja nie wiem czy ci nasi przedstawiciele UE żyli w przeświadczeniu, że przyjaciołom należy ufać, przypominam, że Polska przez swoich "przyjaciół" w historii została całkowicie olana, no i może jakbyśmy my mieli takie możliwości techniczne np. w 1938 roku - byśmy wiedzieli, że nasi Francuzi i Anglicy nie zamierzają ruszyć palcem, aby nam pomóc w nadciągającym starciu z Niemcami...no ale to by było moralnie niewłaściwie, bo co?...my byśmy przyjaciół podsłuchiwali? na tym polega problem, że służby podsłuchują WSZYSTKICH, oczywiście, że skupiają się na elementach przestępczych, wywiadowczych obcych państw, no ale zawsze jednym z głównych kierunków powinni być przyjaciele, bo jeżeli przyjaciel będzie knuł przeciwko tobie to gorsze będą skutki niż jak będzie to robił twój przeciwnik.

Do tego Niemcy opublikowali zdjęcia ambasady amerykańskiej, że oni tam mają normalnie na dachach ANTENY O.O, które ściągają informacje z okolicy i w ogóle to jest skandal, przypominam, że tereny ambasad to tereny państw, które te państwa reprezentują, to są eksterytorialne tereny.

Wystarczy przejechać się do Warszawy, podjechać pod ambasadę rosyjską, albo amerykańską i tam też zobaczycie pełno anten, u nas wygląda to trochę inaczej, bo jedne z najważniejszych instytucji państwowych znajdują się tuż obok np. ambasady rosyjskiej, jak MON posiada tam swoje obiekty, MSZ też w pobliżu...

Ale to jest normalna sprawa kraje, które są przyjazne do siebie, czy wrogie zawsze będą się nawzajem podsłuchiwać, nie chciałbym się dowiedzieć, że ewentualnie polskie służby nie stosują takich działań, czyli nie szpiegują np. swoich sojuszników to byłbym bardzo poważnie zaniepokojony, bo to by znaczyło, że nie realizują swoich zadań, dlatego śmieszy mnie ta cała sytuacja.

Być może nawet siedzi tam jakiś pracownik NSA i czyta to co tu pisze...no ale teraz to raczej wszytko jest skomputeryzowane - wyłapują odpowiednie słowa klucze itd.
No i tą błyskotliwą analizą sytuacji szpiegowsko-politycznej na Świecie kończę ten wpis, czekajcie na kolejne.

Ambasada USA w Warszawie. Urządzenia do podsłuchu mają znajdować się w dobudówce na dachu budynku


T.K.O Przemysława Wiplera

"Najgorszy jest poranek po walce. bolą cię włosy, oczy. czasem mam ochotę zadzwonić po taksówkę aby mnie zawiozła do łazienki"

           Rocky Balboa

Dzisiaj napiszę trochę o jednej z gorętszych sytuacji ostatnich tygodni, a więc o Przemysławie Wiplerze...o niepijącym jak sam mówił w czasie ciąży swojej małżonki, ojcu 4, czy 5 dzieci, który mówi, że -Nieee, już nie będzie pił, no ale jak nie będzie pił podczas ciąży swojej małżonki no to w ten ostatni dzień chciał się napić.

Dla tych, którzy nie wiedzą w godzinach nocnych w okolicach 3-4 nad ranem na ulicy Mazowieckiej w Warszawie, gdzie znajduje się parę wypasionych klubów...
Przypomnę jeszcze, że dzień w, którym pan poseł się bawił to był wtorek, także widzicie no posłowie mogą, bo generalnie na drugi dzień do pracy nie musi przyjść, bo po co. 

W każdym razie we wtorkową noc pan poseł, wg. swojej wersji wydarzeń wychodząc z klubu spostrzegł źle interwencjujących policjantów, albo jakiś ludzi, że jest zadyma w każdym razie, on sam nie mógł się określić czy zobaczył interwencjujących policjantów, czy zobaczył, że się komuś dzieje krzywda... No i postanowił ruszyć, pomóc poszkodowanemu obywatelowi, bądź dwóm, bo tam podobno dwóch ich było...no i nagle został zaatakowany przez niezidentyfikowanych osobników, jak się później okazało byli to policjanci..mimo, że krzyczał, że jest posłem dostał wpierdol... :(. 

Poseł Wipler powiedział, że on właściwie nie był pijany, on wszystko kontrolował, miał tylko ok 1.5 promila alkoholu (tyle, że zapominał przez cały czas dodać, że ten wynik był mierzony ok. 4h po całym incydencie).

Świadkowie, którzy się tam wypowiadali i to zarówno policjanci, jak i inni obecni tam wypowiadali się, że Wipler na początku kimał sobie pod ścianą, jak zobaczył, że coś się dzieje to ruszył na tych policjantów z krzykami "wy ....tacy owacy itd.", zaczął wymachiwać nogami, rękami, policjanci starali się go jakoś usadzić, on się nie dawał,  sprowadzony był drugi patrol, jeden ze stróży prawa zagroził Wiplerowi, że jak się nie uspokoi to dostanie gazem, poseł się nie uspokoił no i dostał gazem. 

No i teraz najlepsza sprawa, nad ranem w stanie jeszcze lekkiego upojenia alkoholowego ( bo jeżeli ok.8.00 miał te 1,5 promila, a o 9.00 dawał już wywiady w TV no to jeszcze coś tam musiało być), no i mówi jaki to on nie został pobity, jak to go nie oblewano jakąś cieczą, prawdopodobnie gazem i łamiącym się głosem pan poseł Wipler, że on chroniony immunitetem poseł został brutalnie pobity przez osobników podających się za policjantów...
No i ....za grosz instynktu samozachowawczego...z kim on tam wtedy pił, że koledzy nie powiedzieli mu : "Ej Przemek, chodź idziemy stąd bo problemy będa"...koledzy zniknęli, a pan poseł wdepł w minę, obciach przed małżonką, obciach przed kolegami, obciach przed społeczeństwem...

No takie rzeczy mogą się zdarzyć każdemu, no nie oszukujmy się, ale ten gość mógłbym to obrócić jeszcze na swoją korzyść, pokazać społeczeństwu "Patrzcie, jestem zupełnie normalnym gościem, pochlałem, zadyma, nie speniałem się puh dostałem, morda nie szklanka" i gdyby on coś takiego powiedział, na drugi dzień wystąpił: "no rzeczywiście no jestem posłem, nie powinienem się tak zachować, no ale się cieszyłem, bo będę miał dziecko, z kolegami żeśmy trochę pobalowali, zobaczyłem, że się jakiś dym skręca, no wiecie no ja nie zawsze byłem posłem, no i ruszyłem, nie wiedziałem o co chodzi tam jacyś goście co okazali się policjantami, dostałem w tubę, przegiąłem, no ale proszę mi wybaczyć, takie rzeczy się zdarzają, zrzekam się immunitetu, pełnionych przeze mnie funkcji, mam nadzieję, że wyrozumiale państwo spojrzą na ten problem, no taka okoliczność była".
I gdyby on tak powiedział to podejrzewam, że w sondażach by mu nawet skoczyło, okazał by się normalnym człowiekiem, a w zamian za to mamy kogo..."zostałem pobity, i tu mam koszulkę zakrwawioną i zginął mi telefon..."

No niestety polityce często nie potrafią nie zachować i wolą zrobić z siebie powściągliwego, kłamliwego kretyna niż wziąć wszystko na klatę. I teraz jest jeszcze taka sprawa, że gdyby się okazało, że rzeczywiście jak udostępniony zostanie monitoring to byłoby, że rzeczywiście to policjanci zawinili to tym bardziej..."wszedłem trochę nieelegancko, dostałem niesprawiedliwie, no zdarza się, tak jak mówiłem morda nie szklanka,  no ale nie płakać...
No panie pośle Wiplerze nie rób pan z siebie drugiego pana Rokity, którego "Niemcy bili..."
No i to tyle dzisiaj trochę mniej elegancko i bardziej subiektywnie, no ale taki nastrój.


nasz pobity, biedny poseł Wipler

sobota, 26 października 2013

Demokracja najlepszym ustrojem?

"Demokracja to rząd większości prostaków; komunizm to rząd małej grupy prostaków; a dyktatura to rząd jednego prostaka."
           Ananda Coomaraswamy



Cześć, witajcie, dzisiaj poruszę dość kontrowersyjny temat, napisze o moich luźnych przemyśleniach o ukochanym przez nas wszystkich ustroju - Demokracji.
Zacznę od mojego pytania do Was, czy nie uważacie, że to dobrze, że prawa obywatelskie są przyznawane z automatu dla każdego pełnoletniego obywatela? W tej chwili, jak ktoś skończy 18 lat, posiada dowód osobisty posiada wszelkie prawa obywatelskie, a w tym jedno z najważniejszych - prawo do uczestnictwa w wyborach demokratycznych. 

Ta sytuacja budzi we mnie wątpliwości, według mnie nie jest to takie w porządku, no ale demokracja ma to do siebie, że są to rządy ludu, a lud bardzo często bywa tępy. 
Wyobraźcie sobie taką sytuację: są 3 osoby, które mają w demokratycznym głosowaniu podjąć jakąś decyzję, mają coś wybrać, kogoś wybrać itd. , 2 z nich to są metyle z wypranymi przez alkohol mózgami, nie przeczytali w życiu żadnej książki, którzy całe życie tylko siedzą na kanapie owiniętą folią popijając alkohol. Trzecia osoba to wykształcony profesor, znający rzeczywistość, ciężko pracujący, gość, który osiągnął sukcesy w swoim życiu zawodowym, generalnie obywatel, którego chciałoby każde państwo. Te 3 osoby głosują i teraz profesor z góry jest skazany na niepowodzenie, ci dwaj degeneraci mają demokratyczną większość i to oni będą decydować jak skończy się głosowanie i czy tak powinno być? 

Czy nie lepiej byłoby, gdyby prawo obywatelskie, a szczególnie prawo do udziału w wyborach przestałoby być prawem darowanym? Przypominam, że rzeczy darowane najczęściej nie są szanowane, rzeczy, które się zdobędzie, o to rzeczy się dba i je szanuje. 

W pewnej książce Roberta A. Heinleina - Kawaleria kosmosu, na jej podstawie został nakręcony film Żołnierze kosmosu, wiem śmiech na sali, science fiction, ale i w filmie i przede wszystkim w książce był postawiony duży nacisk na pokazanie systemu państwowego, jaki działał w tamtym świecie przedstawionym, tam prawa posiadali wyłącznie ci, którzy oddali część swojego życia społeczności, państwu, ojczyźnie, jak można by dziś powiedzieć. 
Tam, aby mieć pełnię praw obywatelskich należało odsłużyć swoje dla ojczyzny.

Czy nie lepiej byłoby tak, że niektóre prawa takie jak , np. do uczestnictwa w wyborach mieli ci, którzy wiedzą jak dbać o własne państwo, jak dla niego pracować?
Dodam jeszcze, że większość totalitaryzmów wywodziła się bezpośrednio z demokracji lub miały być w założeniu ustrojami demokratycznymi. 

Jestem ciekaw Waszego zdania, czy taka sytuacja, że na prawa trzeba by było sobie zasłużyć miała by sens, mam nadzieję, że zmotywowałem Was do myślenia w tej kwestii, bo na razie większość z nas, Polaków, obywateli jest pod ciągłym propagandowym ostrzałem miłośników demokracji.

piątek, 25 października 2013

Winlandia 3/3

Witam wszystkich w ostatniej części cyklu o odkrywaniu Ameryki w, którym podsumuję i ocenię całą tą historię związaną z Leifem Erikssonem. Więc jak skończyliśmy ostatnio Leif odkrył Winlandię, postawił stopę w Ameryce Północnej, ale nie wiadomo w 100%, gdzie owa Winlandia się znajduje.

fragment sagi Eryka Rudego




Historia ma to do siebie, że bardzo często wiele rzeczy odkrywano na nowo i mówię tu zarówno o wynalazkach, jak i odkryciach geograficznych, czy też innego rodzaju. Różne cywilizacje, które są oddalone od siebie oceanami potrafią wpaść na ten sam pomysł i odkryć tą samą rzecz w podobnym czasie, stąd ciężko jest czasem przypisać dane odkrycie do konkretnej osoby i są one zazwyczaj umowne.
Do tego historia ma jeszcze taką cechę, że nie łatwo się ją zmienia, no wyobraźcie sobie teraz, że w szkołach wszystkich uczyć, że Krzysztof Kolumb nic takiego wielkiego nie odkrył tylko przypłynął ta, gdzie pan Eriksson, dzień Kolumba nie byłby obchodzony w USA. Co ciekawe w Stanach jest także obchodzony dzień Leifa Szczęśliwego, z roku na rok zyskuje on tam coraz więcej sympatyków i ludzi, którzy chcą tą historię odkrycia Ameryki przez Wikingów podnosić.

znaczek pocztowy w USA


Ważna jest też sprawa wielu oszustw związanych z bytnością Normanów w Ameryce. Dość głośna była sprawa pewnego farmera, który odnalazł kamień runiczny na swoim polu, okazało się, że człowiek ten interesował się od lat Wikingami, to dało już domyślenia o autentyczności tego odkrycia, ale badanie także potwierdziły, że była to fałszywka. Podobna sytuacja miała miejsce w jedynym z krajów Ameryki Południowej, gdzie znaleziono kamień, lecz tym razem z napisami po fenicku, który też okazał się podróbką.

No, ale co wiemy na pewno to, że Leif Eriksson wylądował przynajmniej na Nowej Funlandii, wszytko wskazuje na to, że był też dalej na południe, ale nie jest to potwierdzone. Niektórzy naukowcy badający kulturę ludów wschodniego wybrzeża Ameryki Północnej też mówią, że wśród pierwotnych mieszkańców krążyły plotki o przybyszach zza oceanu, o niebieskookich, brodatych, którzy przypłynęli łodziami.

No a ta pierdoła, Krzysztof Kolumb, który cały czas myślał, że dopłynął do Azji...no cóż, on jest gwiazdorem, bo kto słyszał o Leifie Erikssonie... Leif Eriksson może się teraz kojażyć wyłącznie z marką, teraz już chyba podupadającą telefonów komórkowych...

Cała historia Wikingów jest bardzo ciekawa, nie wiem czy wiecie, ale jest ona bardzo związana z historią Polski, ich sagi opowiadają o nas, o naszych ziomalach, o rodzinach naszych pierwszych władców, mówią, że często byli spokrewnieni, mówi się też, że drużyna Mieszka I była w rzeczywistości złożona z wikingów., że Czcibor był wikingiem. No, ale to są bardziej luźne hasła i hipotezy, one nie są potwierdzone. Także więc widać, że nasze historie się pokrywały, szczególnie w czasach powstawania państwa Polskiego.

model wojownika Mieszka I 


Na tym kończę, wybaczcie pewną chaotyczność, dajcie mi trochę czasu, żebym się nauczył jak dobrze prowadzić tego bloga, na razie jeszcze testuje i sprawdzam jak to wygląda, więc możecie spodziewać się jakiś zmian graficznych itd. Do następnego razu, cześć! :)

3/3

czwartek, 24 października 2013

Winlandia 2/3

Witam ponownie w drugiej części z cyklu mówiącym o odkrywaniu Ameryki. Jak skończyliśmy ostatnio Bjarni na swoim okręcie na, którym się tam poruszał wpadł w sztorm i został porwany na zachód.
Gdy nawałnica uszła, wówczas oczom załogi Drakkara, ich zdumionym oczom ukazały się zielone, lesiste wzgórza, przepiękne łąki - kraj, którego po lodowych wybrzeżach Grenlandii nie spodziewali się zobaczyć. Bjarni, że musiał wrócić do domu z towarami po wymianie handlowej na Grenlandii nie bardzo mu się uśmiechało zobaczone przez siebie nowe wybrzeża zwiedzać i badać. Z chłopakami zawrócił na Islandię i tam opowiedział swoim ziomalom, co widział daleko na zachodzie. Prawdopodobnie pierwsze pytania jakie wówczas były zadawane przez innych wikingów brzmiały : Czy są tam jakieś osady, które możemy złupić?
No, Bjarni osad żadnych tam nie widział - generalnie zainteresowanie opadło, nic dziwnego Wikingowie nie byli narodem pasterzy, im chodziło przede wszystkim o handel i podbój. Historię o dalekich wybrzeżach na zachodzie opowiedział na Islandii, w Norwegii, starał się kogoś nią zainteresować, ale wszyscy sprawę olali.... Do czasu...

mapa przedstawiająca prawdopodobne wyprawy Wikingów


Na Grenlandii istniało kilka wikińskich osad założonych tam przez Eryka Rudego. ( wikinga wygnanego z Islandii przez swoich pobratymców) i ten miły pan miał syna, syn nazywał się Leif Eriksson. ( Eriksson - czyli syn Eryka) Leif był w ogóle ciekawą postacią, był chrześcijaninem, został ochrzczony jeszcze za czasów pobytu w Norwegii. Gdy wracał z jednej z podróży handlowej do swojej macierzystej ziemi norweskiej usłyszał, o historii Bjarniego. Leifa bardzo ta sytuacja zaintrygowała, myślał, że ten teren może być nową bazą wypadową dla jego rodu. No należy wspomnieć, że jako wygnańcy miodu nie mieli z powodu panujących tam warunków, na Islandię wrócić nie mogli, dlatego postanowił, że zbada co się dzieje tam za widnokręgiem na zachodzie. 

Eryk Rudy, drzeworyt z roku 1668


W 1002 roku Leif wyrusza z wyprawą na zachód szlakiem opisanego przez Bjarniego. Pierwszy nieznany ląd jaki napotkał nazwał  Helluland (Kraina Kamieni). Była to prawdopodobnie Ziemia Baffina, można tam znaleźć dowody na obcowanie tam Wikingów, również w postaci dowodów genetycznych. Następnie dopłynął do lesistego lądu z piaszczystymi plażami, który nazwał Markland (Kraina Lasów) – przypuszczalnie Labrador. Kiedy żeglarze odkryli kolejną ziemię, Leif wraz z załogą zszedł na ląd i wybudował kilka domów, był to moment, kiedy pierwszy raz na terenach Ameryki Północnej stanęłą stopa Europejczyka. Miejsce wydawało się odpowiednie do zamieszkania – w rzekach roiło się od łososi, a klimat był łagodny. Odkrywcy pozostali tam przez zimę. Znaleziono pnącza dzikiej winorośli, skąd zapewne nazwa,  którą Leif nadał odkrytemu przez siebie krajowi - Winlandia. Leif wraz ze swoimi ludźmi zostali na tamtych terenach przez ok. rok czasu. Leif po tym okresie powrócił na swoje macierzyste tereny, co ciekawe podczas powrotu uratował wikińskich rozbitków, którzy nazwaligo Leifem Szczęśliwym, pod takim imieniem też występuje w sagach wikińskich.

Winlandia na mapie świata, "Mappa mundi" z XV wieku, kopia XIII-wiecznego oryginału


Dlaczego odpłynęli stamtąd i dlaczego osadnictwo Wikingów w tamtych rejonach nie było tak bardzo popularne? Historycy twierdzą, że Wikingowie, żeby żyć potrzebowali ludów, które mogli podbijać. Oczywiście w Ameryce Północnej żyły plemiona, Indianie itd., które można było w jakiś sposób podbijać, ale co te plemiona mogły Wikingom zaoferować, były dość prymitywne jak na te czasy. Wikingowie potrzebowali bogatych miast, bogatych osad, potrzebowali ludzi z, których chcieli stworzyć dla siebie niewolników. Tam miodu takiego nie było, po prostu na terenach na, których osiedlił się Leif nie opłacało się Normanom za bardzo przybywać tym bardziej, że było stamtąd daleko do miejsc, gdzie ewentualne łupy mogli by spieniężyć. 

Leif Eriksson dopływa do Winlandii


Gdzie właściwie znajduje się ta Winlandia? Tutaj jest pewna niejasność, która miejmy nadzieje zostanie kiedyś wyjaśniona. W latach -60 XX wieku na Nowej Funlandii odkryto pozostałości wikińskiej osady, naukowcy bezspornie potwierdzili, że jest to osada wybudowana przez Wikingów. Większość z nich twierdzi, że mogła to być ta roczna osada Leifa Erikssona, ale z drugiej strony przeczą temu przekazy w sagach wikińskich mówiące o rosnącej tam winorośli. Winorośl na Nowej Funlandii nie rośnie, można ją spotkać dopiero daleko, daleko na południe aż za rzeką św. Wawrzyńca.Tam na razie się znaleziono osady, która może potwierdzić, że egzystowali tam Wikingowie...No umówmy się, że rok pobytu tak dawno temu na przestrzeni tylu lat - nie jest nic dziwnego, że ślady mogły tam nie zostać, oczywiście jakieś ślady są, ale nie są one widoczne gołym okiem, takie, że można przyjść z saperką i rozkopać...

2/3 CDN.

środa, 23 października 2013

Winlandia 1/3

"Nie darzę podziwem tych hord, które przypłynęły do Ameryki, żeby wszystko zniszczyć. Dla mnie nie był to wielki moment historii. Amerykę i tak odkryli wikingowie pięć wieków wcześniej."
          Jacques Chirac


Cześć, witajcie, kilkanaście dni temu, dokładnie 12 października w drugi poniedziałek miesiąca jak co roku w Stanach Zjednoczonych obchodzony był tzw. Columbus Day - dzień Krzysztofa Kolumba. Święto to ma upamiętniać datę 12 października 1492 roku, kiedy to Krzysztof Kolumb przybył na wyspę San Salvador należącą do archipelagu Bahama "odkrywając" tym samym Amerykę w mniemaniu ówczesnych ludzi. Sam Kolumb, kiedy przybijał do brzegu swoim okrętem flagowym Santa Maria wraz z dwoma towarzyszącymi mu okrętami armady był przekonany, że dotarł do wysp należących do Japonii. Postanowił opłynąć pobliskie wyspy - opłynął m.in. Kubę, Haiti i powrócił do Hiszpanii. W metropolii powitali go jako herosa, bohatera itd. mimo to, że jak się okazało nasz Krzysiu się mylił... :( - cały czas twierdził, że dopłynął do Azji, że znalazł krótszą drogę morską, dzięki której nie będzie trzeba już opływać Afryki, aby dotrzeć do Indii. W następnych latach zorganizował jeszcze 3 wyprawy w tamtym kierunku - dotarł m.in. do Wenezueli, Hondurasu, Panamy. Za każdym razem był przekonany, że jest to kontynent azjatycki. 


Pierwsze lądowanie (1492) Kolumba u wybrzeży Nowego Świata w San Salvador.


Dopiero 20 lat później żeglarz z Florencji Amerigo Vespucci stwierdził, że odkryte przez Kolumba wyspy nie są częścią Azji, lecz są częścią nowo odkrytego kontynentu (od Amerigo wzięła się nazwa "Ameryka").

Ale czy tak to powinno wyglądać..., czy to oni jako pierwsi odkryli Nowy Świat?

Od lat pojawiają się plotki, że Ameryka została odkryta dużo wcześniej, pojawiały się nawet plotki, które mówiły, że dopłynęli tam jeszcze żeglarze feniccy, którzy gdzieś się tam zapuścili podobno, aczkolwiek tych faktów nie potwierdzono. Część ludzi wierzyła w to, że Chińczycy w jakiś sposób dotarli do Ameryki, ale również dowody tego jednoznacznie nie potwierdzają. Nie będę tu brał pod uwagę już ludów, które przeszły lądolodem z Azji do Ameryki i przemieszały się z tubylcami. (z nimi z resztą spokrewnieni są Indianie, wystarczy sobie porównać mieszkańców dalekiego wschodu Rosji i np. Indian północnoamerykańskich - bardzo podobni goście, podobne tradycje, podobna symbolika, podobne wierzenia) 
Teraz chciałbym się jednak skupić na czasach nieco późniejszych, kiedy były już jakiś ślady pisane, rozwinięte państwa, cywilizacje...


Święty Brendan, fenicki odkrywca Ameryki?


Kilka lat temu pani doktor Carles Lalueza-Fox z hiszpańskiego uniwersytetu prowadziła badania genetyczne wśród najstarszych rodów na Islandii. Okazało się, że wszyscy Islandczycy, starzy Islandczycy mieszkający tam od pokoleń posiadają gen dający nam informacje, że pochodzą oni od jednej kobiety i to w dodatku kobiety, która była Indianką z terenów Ameryki Północnej.

Wyniki tego badania potwierdziły, że Amerykę odwiedzali Wikingowie i to dobre pół tysiąclecia przed panem Krzysztofem Kolumbem. Jak się okazuje wiedza na temat odkrycia Ameryki przez Wikingów jest dość dobrze udokumentowana jak na tak zamierzchły okres czasu. Wikingowie pisali sagi o swoich wodzach, wojownikach, dokonaniach itd. Z nich właśnie można w miarę dokładnie określić kto z nich do Ameryki dopłynął, kiedy i co tam robił. W skrócie ujmując ludy Normanów (Wikingów) zajmowali się oni łupieniem, napadaniem na tereny dzisiejszej Europy, zakładali dynastie z, których rodziły się potem wielkie dynastie europejskie, dotarli i złupili nawet Sycylię, założyli Ruś Kijowską...- generalnie żyli zawadiacko i robili rozpierduchę, gdzie tylko się pojawili. Jak mówi pewna anegdota w zawodzie wikinga najbardziej cenili sobie gwałcenie. 


Drakkar Wikingów


W VIII w naszej ery podbili Islandię, stała się ona dla nich bazą wypadową dla dalszych podróży. W 986 roku jeden z wodzów Bjarni Herjólfsson udał się swoim Drakkarem wraz ze swoimi ziomalami na Grenlandię. Jak wiadomo Grenlandia była dość często odwiedzana przez Skandynawów najprawdopodobniej w celach handlu (skóry fok itd.). Archeolodzy znaleźli sporo śladów po Wikingach na Grenlandii, znaleziono resztki narzędzi przez nich pozostawione itd. Miały miejsce również badania DNA, które wskazały na sporadyczne, ale występujące mieszanie się mieszkańców Grenlandii z mieszkańcami Skandynawii. Bjarni na swoim okręcie wpadł w sztorm, który kierował go ku zachodowi...

 1/3 CDN.


Jest to mój pierwszy wpis, więc komentujcie, dawajcie sugestie, wyrażajcie opinie, z chęcią wysłucham. :)

Dobry wieczór!